czwartek, 16 sierpnia 2012

Porównanie nie boli


Całego bloga poświęciłem na pouczanie, jak ważne (i konieczne!) jest zawieranie ubezpieczeń i jak prosty jest ich wybór. Dzisiaj będę kontynuował ten wywód, posiłkując się moimi ulubionymi (a jakże!) metaforami.

Oczywiście nikt nie wybiera ubezpieczeń z przyjemnością. To nie są słodycze, kiedy to możemy sobie wybierać między snickersem a marsem. To nie są też buty, kiedy to mamy dylemat wyboru między adidasami a nike. To raczej przypomina (pod paroma względami) lek przeciwbólowy – bierzemy z reguły najtańszy, jaki działa dla nas skutecznie. Ma też bardzo podobne działanie – chroni nas przed finansowym bólem, związanym z ewentualnymi szkodami wyrządzonymi przez nas (OC) lub nam (AC).

Okazuje się, że porównanie ubezpieczeń jest jeszcze łatwiejsze, niż znalezienie odpowiedniego środka przeciwbólowego. Wystarczy skorzystać z czegoś, co zdarzyło mi się już kilkakrotnie opiewać na łamach tego bloga. Kalkulator polis ubezpieczeniowych. Brzmi może mało zachęcająco, ale wierzcie mi – to narzędzie jest wręcz fenomenalne w swej prostocie. I niesamowicie przydatne.